2012-07-02 10:17

WIECZYSTA PROFESJA KLERYKA KENNETHA LONDE KAIMALANA CSMA

W chwili obecnej dwóch michaelickich seminarzystów studiuje i odbywa formację w Wyższym Seminarium św. Karola Boromeusza w Vanimo. Są to Kenneth Londe Kaimalan (ostatni rok studiów) i Bernard Ben Saka (drugi rok filozofii). W dniu 24 czerwca miała miejsce podniosła uroczystość złożenia profesji wieczystej przez kleryka Kaimalana w parafii pw. Św. Teresy w Lido na obrzeżach miasta Vanimo, na terenie której znajduje się seminarium.

 O godz. 2:30 po południu jedna z rodzin z Lido przyprowadziła seminarzystę na teren kościoła, gdzie przy wejściu przywitał go ks. Zdzisław Kruczek. Stąd w uroczystej procesji pod przewodem emerytowanego biskupa z Kimbe wszyscy weszli do kościoła, gdzie rozpoczęła się Msza Święta. Przed wygłoszeniem homilii miała miejsce krótka jakby „indagacja” w której biskup pytał o dyspozycyjność mającego składać profesję. Potem ks. Kruczek wygłosił homilię. Zapoznał on biorących udział w ceremonii z kilkoma szczegółami dotyczącymi naszego zgromadzenia, jego patrona, założyciela oraz nawiązał do decyzji profesa Kaimalana.

 Oto treść kazania w tłumaczeniu z języka Pidgin.

 Księże Biskupie, Księże Proboszczu, obecni Kapłani, Siostry zakonne i seminarzyści,

Drodzy bracia i siostry przybyli na dzisiejszą celebrację, gdzie wspólnie pragniecie się modlić z michaelitami.

 Gromadzimy się w dniu dzisiejszym na Eucharystii podczas której będziemy świadkami profesji wieczystej składanej przez seminarzystę Zgromadzenia Św. Michała Archanioła. W diecezji tej w Vanimo nasze zgromadzenie nie jest wiernym za bardzo znane. Ale kiedy jeden z alumnów tutejszego seminarium, który przynależy do Zgromadzenia zakonnego Św. Michala Archanioła, będzie na waszych oczach składał wieczyste śluby zakonne, to nadarza się świetna okazja, by wspomnieć o tym zgromadzeniu, o jego patronie, założycielu i podzielić się tym, co drąży nasze michaelickie serca.

 

Początki Zgromadzenia Św. Michala Archanioła sięgają roku 1897. Założył je w Polsce Błogosławiony Bronisław Markiewicz. Ksiądz Markiewicz, jako kapłan, był bardzo wyczulony na dolę dzieci i młodzieży, której status społeczny był żaden a ich wiedza ogólna i religijna sięgała poziomu zera. Że Błogosławionego Bronisława kwestia ta bardzo obchodziła, można się przekonać z tych cytatów, które widnieją tu na froncie w waszym kościele zamieszczonych po obydwu stronach obok tabernakulum. Ale Markiewicz martwił się też o los dorosłych, którym w życiu towarzyszyła bieda i mizeria. Chciał on pomóc każdemu biednemu. Stąd Markiewicz wołał głośno upominając o poszanowanie praw Bożych w swoim narodzie. Wołał głośno tak, jak wołał i upominał rządzących i wielkich w swym społeczeństwie św. Jan Chrzciciel, dzisiejszy patron w Kościele Powszechnym. Co więcej – Błogosławiony Bronisław z biegiem lat przekonał się, że Bóg powołuje go do specjalnych zadań. Udał się zatem do Włoch i tam spotkał Św. Jana Bosko, od którego uczył się sztuki wychowywania i asystowania w życiu dzieciom i ubogiej młodzieży.

 Po siedmiu latach pobytu we Włoszech Błogosławiony Bronisław powrócił na teren Polski i rozpoczął swoją misję w parafii Miejsce Piastowe (południowo-wschodnia część Polski). W roku 1897 skierował listy do biskupa miejsca w Przemyślu i do Ojca Świętego, prosząc o zatwierdzenie nowego zgromadzenia zakonnego. W dniu 29 września 1921 biskup krakowski, Adam Stefan Sapieha (ten który przyjął do swego tajnego seminarium a potem po święceniach wysłał na studia do Rzymu Błogosławionego Jana Pawła II; jego podobiznę widzimy tu na froncie po waszej prawej stronie prezbiterium) zatwierdził nowe zgromadzenie pod nazwą Św. Michała Archanioła. Dziś michaelici i siostry michaelitki pracują w Europie, Ameryce, Afryce i na Pacyfiku w Australii i Papui Nowej Gwinei.

 W tym roku mija sto lat od kiedy Błogosławiony Bronisław już nie żyje. Michaelici świętują tę rocznicę, bo Markiewicz im przypomina ważną prawdę, którą on wypowiedział i zapisał: „Bóg ponad wszystko”. Kiedy zgłębiamy to zawołanie, na myśl przychodzi nam inne, niepoślednie zawołanie wyskandowane przez Św. Michała Archanioła: „Któż jak Bóg”! Jak wiadomo, ten Archanioł, to nasz wspólny patron; patron waszego kraju, Papui Nowej Gwinei i nasz michaelicki patron; patron Zgromadzenia. Jesteśmy zatem „jakby spokrewnieni duchowo” przez fakt posiadania wspólnego patrona. Stąd jedno wspólne zadanie jest przed nami: walczyć z pomocą tego Archanioła, aby Papua Nowa Gwinea była królestwem Boga a nie Szatana. Sto lat temu Szatan miał w tym społeczeństwie wiele do powiedzenia, ale dziś to się zmienia. Szatan się z tym nie godzi i chce nas kompletnie zniszczyć przez korupcję, rozwiązłość, na wielką skalę kradzieże, nagminne zabójstwa i inne grzechy, których wśród nas jest bardzo wiele. Dlatego trzeba nam nieustannie pamiętać o tym, jak wołał Błogosławiony Bronisław „Bóg ponad wszystko” oraz o archanielskim haśle „Któż jak Bóg”! Zdawał sobie jasno z tego sprawę Papież Leo XIII (1878-1903) i ułożył specjalną modlitwę do Św. Michala Archanioła i poprosił, by ją często odmawiać: „Święty Michale Archaniele, broń nas w walce przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha i bądź nam obroną…”

 Pierwszy Michaelita przybył do Nowej Gwinei w roku 1970. Potem w 1977 dołączyło do niego następnych dwóch. W 1986 zgromadzenie sporządziło umowę i podjęło się zadań duszpasterskich w diecezji Wabag. W chwili obecnej pracuje nas w Papui Nowej Gwinei sześciu michaelitów. Dwóch w diecezji Wabag i czterech w archidiecezji Mount Hagen. Pośród tych sześciu, dwóch wywodzi się z Papui Nowej Gwinei: brat Tomasz Lasen z Enga i ks. Piotr Kaupa z Simbu. W tej chwili seminarzysta Kaimalan powiększa tę liczbę i nasz stan personalny zamykamy liczbą siedmiu profesów o ślubach wieczystych. W dalszej kolejce jest obecny tu seminarzysta, Bernard Ben Saka, jako ten który w tej chwili związany jest z nami ślubami czasowymi.

 Kenneth rozpoczął formację w naszym zgromadzeniu w roku 2004. Pod koniec 2003 zdobył maturę i otwarły się przed nim światła studiów na Uniwersytecie. Ale Kenneth ofertę tę od siebie oddalił i postanowił przyłączyć do michaelitów, którzy od 1986 posługują w jego rodzinnej parafii. Takie czuł w sobie wołanie i za tym głosem postanowił podążać i tak było do tej pory. Dzisiaj Kenneth chce w formie wieczystych ślubów złożyć deklarację, że opowiada się tylko za Jezusem i chce Go – ile w jego mocy – naśladować w Zgromadzeniu michaelitów przez wszystkie lata swego życia. Za jakim Jezusem chce on iść? Za Jezusem ubogim, za Jezusem czystym i nie posiadającym rodziny fizycznej, za Jezusem posłusznym. Kenneth jest świadomy, że ta droga, którą wybiera nie jest łatwą. Parę razy rozmawiałem z nim jako formator i Kenneth się zwierzał: „moi przyjaciele pokończyli już studia, mają posady i mają pieniądze; niektórzy z nich są już żonaci i posiadają rodziny; wiodą życie wedle ich własnej woli i upodobania. A ja? Nie mam pieniędzy, nie mam rodziny i muszę być gotowy na wsłuchiwanie się w polecenia; muszę być gotowy, by pracować nie dla zysku”. Tak, Kenneth zwierzał mi się z tego tak szczerze i bez owijania w bawełnę, a dziś co chce zrobić? Chce powiedzieć tu wszystkim, że jednak wybiera Jezusa ubogiego, czystego i posłusznego. Tajemnica? Nie tylko! Powołanie! On tak się decyduje, bo czuje się powołanym.

 Bracia i siostry! Czy taki styl życia można naśladować? Można! Wielu misjonarzy zjawiało się w tym kraju i wiodło tego rodzaju życie i potrafili to czynić. Oni potrafili i my dzieci Papui Nowej Gwinei i dzieci tej kultury, też potrafimy. Ale trzeba pamiętać o pewnych zasadach postępowania, gdy się ocieramy w codziennej rzeczywistości o tych, którzy realizują swe powołanie jako kapłani czy osoby konsekrowane. Po pierwsze – trzeba się zawsze i gorąco modlić w intencji powołanych; po drugie – umieć po chrześcijańsku wspomagać radą tych powołanych, którzy przeżywają dramaty i trudności; po trzecie – nie oczekiwać od powołanych tego, czego sami nie posiadają (materialnego wsparcia); po czwarte – nie głosować w czasie wyborów na tych duchownych i osoby konsekrowane, które zdecydowały się na działalność polityczną.

 Bracia i siostry! Czy zastanawiamy się na tym wszystkim, co wypowiedziałem w tym kazaniu? Czy nad tym wszystkim od czasu do czasu medytujemy? A zatem zatrzymajmy się na moment w swoich myślach i postanówmy wspomagać powołanych zawsze tak, by swe zadania, jakie niektórzy już podjęli albo w przyszłości podejmą, mogli wypełniać z przekonaniem, oddaniem i charakterystyczną po temu gorliwością. A dziś ofiarujmy Bogu wszystko, co możemy i módlmy się w intencji Kennetha i prośmy o potrzebne dla niego łaski na teraz i na jutro. Prośmy tak, by jego dalsze życie i przypadająca mu w przyszłości posługa były owocne i zbawienne tak w jego życiu osobistym, jak i w życiu tych, którym przyjdzie mu posługiwać. Amen.

 Po kazaniu nastąpił króciutki dialog między przewodniczącym liturgii biskupem a seminarzystą Kaimalanem. W dalszej części odśpiewano Litanię do Wszystkich Świętych i z kolei seminarzysta Kaimalan z płonąca świecą w ręku wyrecytował formułę profesji. Potem złożył on swój podpis na dokumencie, a po nim uczynił to samo ks. Kruczek.

 Przed błogosławieństwem Kenneth podziękował wszystkim za wspaniałą oprawę liturgiczną, za przygotowanie i za udział w ceremonii. Nie myślę, że kogokolwiek w swym podziękowaniu ominął, bo tekst miał przygotowany. Zatem wszystko płynnie wyszczególnił. Po Mszy Świętej nie obyło się bez gratulacji wyrażanych nie tylko profesowi ale i zgromadzeniu. Eucharystię sprawowało ponad dziesięciu księży pod przewodem emerytowanego Biskupa z Kimbe. Obecnych było około piętnaście sióstr zakonnych, całe seminarium (razem z Kennethem dwudziestu seminarzystów) no i kościół był też zapełniony. Śpiewy wypadły na super.

 Ale parafianie postawili się jeszcze na innej płaszczyźnie. Wiedząc, że Kaimalan to przybysz z gór i w zasadzie nie ma nikogo bliskiego w Vanimo, przygotowali jadła i zorganizowali mu przyjęcie, co się zowie. Zanim jednak przystąpili zaproszeni goście (a było tego towarzystwa sporo) do spożywania rozmaitości, przemówił gospodarz przyjęcia, potem wypadło zaprezentować się mnie samemu. Podkreśliłem zatem to, iż naprawdę jesteśmy zdumieni całością ceremonii w kościele i podczas tego przyjęcia. Podziękowałem w imieniu przełożonego (Delegata) w Australii i Ojca Generała, Biskupowi z Vanimo za możliwości kształcenia i formowania naszych alumnów w jego seminarium oraz wyraziłem wdzięczność proboszczowi i wikariuszowi generalnemu w jednej osobie, że zechciał „przyhołubić” nas na tę okoliczność w swej parafii i podjął się zadania zorganizowania wszystkiego, zwłaszcza od strony liturgicznej. Kolejnym mówcą był profes Kaimalan. Stwierdził, że jest wzruszony i że chce jeszcze raz z głębi serca za wszystko i wszystkim podziękować. Potem kolejka przyszła na proboszcza, który stwierdził, że dla parafii taka ceremonia, to wyzwanie ale i forma promocji na rzecz powołań. A że w diecezji nigdy jeszcze żaden mężczyzna nie składał ślubów zakonnych, to nadarzyła się świetna okazja, by zademonstrować, że śluby zakonne to nie tylko domena młodych kobiet (sióstr zakonnych) ale i mężczyzn. Piątym z kolei mówcą był biskup. Nadmienił on, że przeżywana uroczystość na pewno zapisze się w sercach wszystkich. Ponadto to pokazuje, jakim jesteśmy Kościołem – Kościołem Uniwersalnym! Stąd Kaimalan, chociaż nie z wybrzeża, a nowogwinejski góral, podejmowany jest u Katolików na wybrzeżu jak swój, bliski i wantok, bo tkwi, tak jak krajowcy miejsca w tym samym Kościele Powszechnym.

 Po tej krótkiej mowie biskup pokarmy pobłogosławił i jako pierwszy „ruszył do boju”, bo tak mu starszyzna klanowa nakazała. Po nim do „walki” stanął profes Kaimalan i wszyscy zebrani. I tak towarzystwo się posilało aż do samego wieczora.

Zdzisław Z. Kruczek CSMA

—————

Powrót