Z listow O. Ernesta Gollego svd - Saidor
Saidor, 30.11.1972r. (List 37)
Dziękuję jeszcze raz za piękne chwile spędzone razem z Wami podczas wakacji.
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę Wam pokoju bożego, którego świat dać nie może chociaż wszyscy o nim mówią i się go domagają.
Piszę ze stacji Saidor. Byłem tu wikarym 8 lat temu przez dwa i pół rou. Od 1965 roku był tu o. Morin. Liczy on 67 lat. W tym roku był 3 razy operowany. Kilka razy zachorował na stacjach leśnych i tubylcy musieli go nieść, bo chociaż Saidor leży nad morzem to wszystkie stacje leśne znajdują się w górach.
O. Morin jest teraz na urlopie i tu nie wróci.
Tylko 4 km stąd jest nasza plantacja /Gumbi/, gdzie pracuje o. Japes. Biedak widzi tylko na jedno oko i to słabo, ponadto choruje na żołądek, wątrobę......
Jest tu samochód, ale od trzech miesięcy zepsuty, tak samo generator.
23 października przyszli katecheci na parę dni . Jest ich ponad dwudziestu. Niektórzy byli tylko parę lat w szkole. Prawie wszyscy pytają co i jak mają uczyć. Nic dziwnego, zwłaszcza po tych licznych i ciągłych zmianach.
Co słychać w stacjach leśnych? Z Koki uciekło 4 katechetów. Jest to wioska odosobniona, prymitywna, zimno tam. W Maibang zawaliła się kaplica- szkoła. W Sor długoletni i znany prawie na całą Nową Gwineę największy przywódca kultu towarów buduję nowy dom , bo jedna z jego 9 żon zapomniała przypilnować ogień i stary dom się spalił. Nawiasem mówiąc wielu jeszcze marzy o nim jako o przyszłym królu.
Pesangana, wioska dopiero w zeszłym roku wciągnięta do rejestru rządowego, chciałaby mieć katechetę. Także inne prymitywne wioski o to proszą. Delbangat - są ochotnicy, którzy chcą tam iść, ale boję się, że bardziej chodzi im o pieniądze niż o dobrą nowinę, której można powiedzieć nie znają.......
W Bagen proszą bym poszedł do chaty w górach udzielić wiatyku mężczyźnie choremu od 4 lat. Biedak mógł uczestniczyć we mszy św., którą odprawiłem siedząc na drzewie opałowym bo chata była za niska, za stół ofiarny posłużyła stara, dziurawa puszka po benzynie. Było to jego życzeniem, by jeszcze raz pójść do sakramentów.
W Somek wali się kaplica, nie ma miejsca do spania, pytają czy im misja zapłaci za nową budowę. Nie! Ewangelia mówi żeby opuścić taką wioskę i zmyć proch. Rano idą 40 minut na mszę do innego budynku.
W tylu wioskach pytają co to znaczy samorząd i niepodległość. Co za niepokój, a jeszcze większy przed "sanguma". Jest to ktoś, kto w niewidoczny sposób, według ich wierzeń morduje. Lud nie ma wiary albo wiedzy w śmierć naturalną.
Proszę o modlitwę............
Saidor, 31.12.1972 (List 38)
Za godzinę zacznie się Nowy Rok. Życzę więc wszystkim pomocy bożej w tym nowym roku. Właśnie wróciłem z "biesiady". Byłem zaproszony na kolację przez Ministra Handlu i Przemysłu. Nie jest on miejscowy, pochodzi z wyspy niedaleko stolicy., ale pracował tu przez wiele lat jako urzędnik. Ludzie wybrali go na posła, a ponieważ jest coś wykształcony i należy do rządzącej partii więc został ministrem. Jeździ poświecie. Był w Szwajcarii, Singapurze....... Na kolacji byli też inni urzędnicy państwowi - sami tubylcy. Aż się dziwiłem, że mnie "białego" zaprosili. Jedzenie było wyśmienite: cały przygotowany prosiak, trzy kury, ........ Nowa Gwinea ma coraz więcej wykształconych ludzi, którzy żyją sobie jak biali, przejmują wszystkie urzędy. Coraz mniej białych wpuszcza się do kraju, a wielu z nich opuszcza kraj. W przyszłym roku 1973 nastanie samorząd, a może w 1974 niepodległość.
Przed Gwiazdką byliśmy w Alexishafen na czymś w rodzaju synodu diecezjalnego. Biskupowi też chodzi o przygotowanie kościoła na samorząd i niepodległość. Nie ma tubylczego kleru, więc przynajmniej chodzi o katechetów, radnych parafialnych, nauczycieli.........., żeby to oni zaczęli opiekować się kościołem.
Na Gwiazdkę przybyło coś około 250 ludzi ze stacji leśnych. Spali nawet na probostwie. Mieliśmy mszę wieczorną o godzi. dziewiątej- padał deszcz, gdy zaczynaliśmy, ale jednak dużo ludzi przyszło.
Jest teraz okres deszczu, więc mamy dużo opadów. Trawa rośnie jak na drożdżach.
Późno już, ale nie warto iść spać, bo tubylcy naśladują Chińczyków i wciąż słychać petardy. O północy to będzie jeden wielki huk, chyba pójdę jeszcze na chwilę do kościoła, a więc z Bogiem.
Saidor, 10.01.1973 (List 39)
Serdecznie dziękuję za Wasze listy z życzeniami. Pytacie co nowego. Z końcem listopada i na początku grudnia mieliśmy szkolenie dla naszych katechetów i ochotników na katechetów. Było ich 27. Pomagał seminarzysta objaśniając im nowy podręcznik dla katechetów. Ponadto chodziło o wprowadzenie do wizualnego uczenia katechizmu, do poprawnego pisania i śpiewania. Wieczorne dyskusje były ciekawe, nieraz "gorące". Nasi ludzie zaczynają się wypowiadać.
W połowie grudnia cała diecezja zebrała się w Alexishafen na coś w rodzaju synodu. Miejscowi uczestnicy wypowiadali się śmiało. Atmosfera była pozytywna, każdy starał się szukać dróg do lepszego "jutra" kościoła w Nowej Gwinei.
Mamy teraz okres deszczów. Pada prawie każdą noc, a często i większą część dnia. Nie wiem czy grzyby rosną lepiej po deszczu niż nasza trawa.
Od pól roku urzęduje tu energiczny "kiap" - zarządca państwowy naszego okręgu. Pragnąc skutecznie pomóc wszystkim ludziom zorganizował zebrania wszystkich tu pracujących działów państwowych i kościelnych. Mieliśmy już dwa zebrania,omówiliśmy wiele tematów. Ostatnio postanowiliśmy wesprzeć kiapa w jego prośbie o zbudowanie porządnego mostu tu w Saidor. Jest tu most wiszący, ale jest obawa, że jakiś przejeżdżający samochód runie do rzeki.
Ponadto prosiliśmy wyższe władze państwowe, by zrobiono mosty przez niektóre rzeki, bo ich brak nie pozwala ludziom na zdobycie pieniędzy z ich produktów.
Okres Gwiazdki to okres "wielkich wakacji" /połowa grudnia- koniec stycznia/, a zarazem okres "wędrówki ludów" - zwłaszcza uczniów i studentów. Jest coraz więcej ludzi wykształconych, którzy przejmują pracę "białych". Tu w Saidor mieszka minister handlu i przemysłu. On, a zresztą wielu posłów, nawet sam premier byli wykształceni w katolickich szkołach. W tym roku dojdzie do samorządu, a w przyszłym prawdopodobnie do niepodległości.
Jeżeli chodzi o kościół katolicki to brak nam tubylczych kapłanów, dlatego robi się starania, żeby naszych katechetów, radnych kościelnych, nauczycieli przygotować do większej odpowiedzialności. W całym kraju są zebrania, narady, próby współpracy. Oby Duch św. był głównym motorem tego "odświeżenia".
Saidor 19.03.1973 (List 40)
Zbliża się Wielkanoc, a więc życzę Wam radości Marii Magdaleny.
Okres deszczów jeszcze się nie skończył. Podobno w ostatnich dwu miesiącach spadło około 1,2m deszczu. Dziś pada cały dzień. Podczas obchodu stacji leśnych w lutym trzeba było wracać z gór nad morze, żeby skorzystać z mostu i znów wracać w góry do sąsiedniej wioski, a więc w jednym wypadku zamiast 2 1/2 godzi. trzeba było 7 1/2 godzin maszerować i to w deszczu.
Z początkiem lutego rozpoczyna się rok szkolny. Na terenie parafii są trzy szkoły państwowe, w których katecheci uczą religii raz w tygodniu. Pięć godzin stąd jest nasza szkoła podstawowa. Właściwie to nasza i nie nasza. Od 1 lipca 1970 roku rząd kontroluje szkołę. Rząd płaci nauczycielom, którzy jednak byli wykształceni przez misję katolicką i powinni codziennie uczyć religii, a poza tym muszą trzymać się podręczników i planu państwowego. Dzieci muszą dać półtora dolara rocznie rządowi, który za to zaopatruje dzieci w zeszyty, książki, ołówki. Rodzice i misja muszą dbać o wszystkie inne wydatki.
Na początku lutego największy, jak mniemam, przywódca kultu towarów w naszej części Nowej Gwinei, rozesłał listy do parlamentu, wielu radiostacji, różnych urzędów, że nie ma nic do czynienia z kultem towarów. Daleki jest jednak od idei chrześcijańskiej. Pragnie by przywódcy nadal się do niego schodzili, bo chce ich utwierdzać w "starej wierze". Nie chce rezygnować z przyjmowania podatków. Nie rezygnuje z wielu żon. Z drugiej strony twierdzi, że jest za postępem, za zakładaniem plantacji orzechów kokosowych, kawy, hodowli bydła. Sam ma plantację i zaczyna hodowlę bydła.
Na końcu stycznia, a potem na końcu lutego przybyli katecheci na parę dni nauki. Wielu z nich potrzebowałoby nie dni, ale lat. Na początku marca gościliśmy radnych z 20 różnych miejscowości. W całym kraju zakłada się rady parafialne, którym powierza się coraz więcej odpowiedzialności w sprawach kościelnych. Laikat tzn. radni i katecheci muszą przejąć odpowiedzialność kościoła, bo brak tubylczego kleru.
W tutejszej parafii brak katechetów dla wszystkich stacji leśnych. Do jednej z najbardziej oddalonych wiosek przybył w tym roku katecheta z innej części kraju. On nie widzi zastrzeżeń, ale żona się bała, bo to daleko w górach, zimno tam, daleko do ośrodków bardziej rozwiniętych. Nie wiadomo czy tam wytrzymają. W ostatnich latach próbowało tam być czterech katechetów, bez skutku.
Na ostatnim kursie dla katechetów pomagała katechetka z Niemiec, która przez osiem lat kształciła nowych katechetów. Odwiedziła także niektórych katechetów na stacjach leśnych aby im pomóc w pracy. Potem wróciła do Alexishafen.
Podczas zebrania dla radnych parafialnych jeden z urzędników państwowych objaśnił im pojęcie samorządu i niepodległości, sprawę tworzenia konstytucji dla kraju..... Kraj zbliża się milowymi krokami do samo rządzenia. Opinie ludzi na ten temat są podzielone. Termin się jednak zbliża mimo różnych opinii. Oby Duch św. oświecił tych, którzy prowadzą kraj do "nowej ery".
Z prośbą o modlitwę, pozdrawiam.
Saidor, 24.05.1973 (List 41)
Okres deszczów się kończy, ale zapomniany tak szybko nie będzie, bo 30.03.1973r nasz samochód został zrzucony z mostu do rzeki, na szczęście kierowcy i innym nic się nie stało. Woda zabrała jednak dużo rzeczy ze sobą. Myśleliśmy, że już samochodu nie uratujemy, ale 40 mężczyzn, dwa samochody, traktor rządowy pomogły w wydobyciu. W kwietniu rzeki były jeszcze wezbrane i utrudniały obchód stacji leśnych.
W Wielki Piątek i W. Sobotę 4 katechetów udzielało rekolekcji dla parafian. Było tu jakieś 300 osób z różnych stacji leśnych. W niedzielę wielkanocną główny katecheta pomagał w rozdzielaniu komunii, co stało się przyczyną gadania. Nauczka: innowacje muszą być wpierw objaśnione.
Radni parafialni mieli już cztery zebrania w tym roku radząc nad różnymi potrzebami parafii, stacji leśnych, nad zwyczajami..... Uchwalili także podatek kościelny i dotychczas zebrali 153 dolarów. W pierwszych tygodniach po Wielkanocy główny katecheta odwiedził wszystkie stacje leśne, by poznać pracę katechetów i aby podczas zebrań z wiernymi poznać ich problemy. Gdy przybył on do wioski głównego przywódcy kultu pogańskiego, ten przyłączył się także do innych i pomagał w znalezieniu dobrych dróg Kościoła w Nowej Gwinei. W całym kraju robi się zebrania, zadaje pytania, stara się wciągnąć wiernych do odpowiedzialności za Kościół. Słowo "misja" ma zniknąć, a słowo "Kościół", z jego znaczeniem i obowiązkami ma rosnąć i zapuścić korzenie. Wielu wiernych nie może tego zrozumieć, że Kościół to oni. W jednej stacji leśnej nie łatwo było przekonać ludzi, że muszą sobie sami wybudować kapliczkę, nie czekając na zapłatę. Dzięki Bogu tych niewielu przekonanych wybudowało kapliczkę. W innej wiosce gdzie są jeszcze poganie proszono ich podczas zebrania żeby zrezygnowali z kultu pogańskiego. Nie dali jednak żadnej odpowiedzi. Wiara to sprawa łaski najczęściej wyproszonej przez modlitwę i pokutę.
W tym roku komisja katechetyczna zorganizowała rekolekcje w 9 różnych stacjach głównych dając możność katechetom z całej diecezji na wzięcie w nich udziału. W Bundi brało udział 19, tu w Saidor zaczną rekolekcje 12. 06.1973r. Przybędzie misjonarz rodem z Bytomia.
Od paru lat panuje w kraju epidemia kokluszu. Dużo dzieci nie szczepionych umiera. Siedmioletnia córka naszego katechety dopiero po paru tygodniach wyzdrowiała. Aż litość bierze człowieka gdy słyszy te kaszlące dzieci.
W okresie Wielkanocy nasi urzędnicy państwowi i wulkanolodzy byli w pogotowiu ewakuowania jakieś 500 osób wyspy Arop /Long Island/ - przeszło 60km stąd, gdzie wulkan groził wielkim wybuchem. Mieszkańcy się tym wcale nie przejmowali. Trzech amatorów, którzy okrążali wulkan z bliska w celu fotografowania, znaleźli się w kłopocie, gdy im motor samolotu wysiadł.
Na szczęście wydostali się z tonącego samolotu, dopłynęli do skały, skąd zabrał ich helikopter. W międzyczasie, od jakiś dwu tygodni wulkan przestał być aktywny.
13.05 mieliśmy niedzielę "powołań kapłańskich i zakonnych". Celem były modlitwy i ofiara. O modlitwach wie Bóg, ofiara pieniężna wynosi blisko 50 dolarów. Oby Bóg powołał wielu tubylców do pracy w swojej winnicy.
Z prośbą o włączenie się do grona modlących, pozdrawiam.
Saidor,03.10.1973 (List 42)
Miesiąc czerwiec był miesiącem napiętej sytuacji w naszym okręgu. Ludzie bali się chodzić w pojedynkę poza własny dom. Gdziekolwiek ktoś szedł, szło z nim trzech albo więcej ludzi. Zaprzestano rzetelnej pracy. Ze strachu nie posyłano dzieci do szkół. Rozszerzyło się mniemanie, że tajemniczy mordercy, którzy potrafią stać się niewidomymi, czyhają wszędzie, by mordować. Powodem były kłótnie i wojny pomiędzy dwoma wodzami i członkami ich szczepów. Mniemano, że jeden z tych wodzów wynajął tych tajemniczych morderców. Na szczęście rząd zdołał skłócone szczepy pojednać.
W połowie czerwca przybył o. Rolopy, by udzielić rekolekcji dla naszych katechetów i nauczycieli. Wprowadził przy tej okazji małą książeczkę, która się wszystkim bardzo podoba. Wielu katechetów używa jej do niedzielnych modlitw, bo tylko jedna stacja w parafii ma mszę, a we wszystkich innych stacjach są tylko modlitwy niedzielne.
Przed Zielonymi Świątkami była w Saidor komisja pracująca nad stworzeniem konstytucji Papui Nowej Gwinei. Ciekawe były propozycje wielu zabierających glos. Zwłaszcza jeżeli chodzi o nastawienie do białych, do Chińczyków i do mieszańców. Twierdzono, że nie powinno się dawać obywatelstwa tym obcokrajowcom, którym chodzi tylko o własną korzyść, a nie o dobro kraju.
W lipcu nasz lingwista starał się zbadać ile jest odmiennych języków, a ile dialektów w naszym okręgu. Jest on specjalistą pracującym nad badaniem języków w "województwie" Madang. Języków jest bardzo dużo, a dialektów jeszcze więcej. W niejednej parafii jest więcej niż 5 języków. W naszej parafii jest ich przynajmniej 6.
Rada parafialna, która liczy ponad 30 członków /dla każdej wioski inny/, radziła 9-go sierpnia razem z biskupem nad różnymi problemami parafii. Doręczyła także biskupowi pieniądze na zakup blachy na dach kościoła w jednej ze stacji leśnych. Biskup obiecał prosić dobrodziejów o resztę pieniędzy, aby wybudować ten kościół. Przed udzieleniem bierzmowania nasi katecheci nauczali tych, którzy mieli otrzymać bierzmowanie prawie przez cały dzień. Niektórzy katecheci i jeden staruszek katolik przebrali się w strój tubylczy /kora z drzewa, zęby psów, kwiaty, liście.../ i trzymając łuk i strzały zachęcali do walki z największym wrogiem naszej wiary. Potrzebna nam będzie siła i moc Ducha św., bo ze zbliżającym się terminem samorządu i niepodległości rodzą się różne problemy, obawy........
Z prośbą o modlitwę, pozdrawia.
Saidor, 05.12.1973 (List 43)
Z okazji Bożego Narodzenia życzę Wam radości w znalezieniu Pana.
W całym kraju kościół katolicki organizuje dyskusje na różnego rodzaju tematy. Na przykład: w jaki sposób uczynić rytuał przyjęcia sakramentów zrozumiały i lubiany przez wiernych, jakie stanowisko ma zająć Kościół wobec szkół, szpitali , rozwoju kraju, młodzieży, robotników, jak katecheci, zakonnicy, księża radni, kościelni powinni pracować dla ludu.........W tym ruchu widać rzeczywiście działanie Duch św., bo wielu ludzi poznaje, że to oni są Kościołem, a nie tylko ksiądz. Chociaż początkowy zapał gaśnie, to jednak wielu ludzi bierze czynny udział. Widać także skutki. W jednej wiosce na ślub przyprowadzono młodych w dawnych strojach ozdobionych w pachnące liście, kwiaty, z łukiem i strzałami w ręku. Po ślubie rodziny państwa młodego urządziły wielką ucztę dla rodzin nowej żony /bo według zwyczaju kraju rodzina męża kupuje żonę/.
W innej wiosce z okazji chrztu młodzieńców i dzieci ozdobiono wioskę, postawiono 3 bramy triumfalne...... Wiele wiosek wysyła jedzenie dla kandydatów na katechetów, którzy uczą się tu w Saidor, /co dawniej byłoby rzeczą niemożliwą/. Dzieci z szóstej klasy naszej szkoły zaproponowały modły błagalne połączone z postem i pokutą w razie niepogody lub innej potrzeby wioski. Na ostatnim zebraniu radnych kościelnych i katechetów dyskutowano godzinami nad zwyczajem inicjacji i nad kultem przodków. Zaproszeni byli także Luteranie i poganie. Duch pogański jest jeszcze bardzo silny i pociągający. Chodzi więc o to, żeby chrześcijaństwo też było pociągające, tylko, że Bóg musi pociągać swą łaską. W ramach dyskusji o potrzebach kościoła, jak zresztą na całym świecie tak i tutaj są dwa prądy: ci, którzy życzą sobie wiele zmian, i ci którzy nie chcą żadnych zmian. Przed dwoma tygodniami staraliśmy się załagodzić kłótnię pomiędzy takimi dwiema grupami w jednej części parafii.
W połowie listopada był u nas kapłan tubylczy z Wysp Salomona. Przybył na zaproszenie naszych ludzi, którzy chcieli koniecznie zobaczyć tubylczego kapłana /jest on obecnie na kursie w Maiwara- koło Alexishafen/. Zrobił bardzo dobre wrażenie. Oby Bóg dal jak najwięcej takich pracowników w winnicy pańskiej.
Przed miesiącem na zebraniu na zebraniu w naszej szkole debatowano kogo z 25 uczniów posłać do gimnazjum. Prawie każda rodzina, która ma dziecko w szkole chce żeby poszło ono do gimnazjum, a później zdobyło bardzo płatną pozycję. Niestety z każdej szkoły podstawowej tylko 20% dzieci może iść do gimnazjum, a decyzję zostawia się kierownictwu szkoły.
Nie łatwo każdemu dogodzić, a jeszcze gorzej przekonać rodziców, że nie każdy powinien iść do gimnazjum. Na skutek tendencji zdobywania wiedzy i lepszej pracy w mieście wioski pustoszeją, a miasta nie wiedzą co robić z masami zwłaszcza młodych ludzi.
W sobotę doszło do samorządu Papui Nowej Gwinei. Dzięki Bogu był to dzień spokojny. Zakazane były uroczystości, sprzedaż alkoholu......
W przyszłym roku dojdzie chyba do niepodległości. Oby ten "nowy kraj" był krajem miłowania Boga i bliźniego.
Z prośbą o modlitwę, pozdrawiam.
Saidor,17.02.1974 (List 44)
Serdecznie dziękuję za życzenia. Gwiazdka była "oświetlona", bo brat elektryk zainstalował światło i za zgodą rządu podłączył stację do sieci miejskiej, o ile Saidor można nazwać miastem. Z tego też powodu przedstawienie gwiazdkowe, które mieszkańcy Saidor /prawie tylko urzędnicy państwowi i ich dzieci/ pokazali przed pasterką miało więcej efektu. Po pasterce brat pokazał przezrocza. Ze światłem można dużo zrobić.
Przed Gwiazdką katecheci i radni kościelni ogrodzili przedsionek kościoła i zamknęli go drzwiami zrobionymi z gałęzi palmy kokosowej. Drzwi te otwarto w dzień wigilijny o 6 wieczorem, a tym samym udostępniono kościół dla uzyskania odpustu jubileuszowego. Radni parafialni i katecheci starają się wykorzystać ten rok jubileuszowy. W przedsionku kościoła parafialnego w Saidor naklejono wiele rysunków przedstawiających zadania roku jubileuszowego: pogodzenie skłóconych, zwrócenie skradzionych świń, uregulowanie złych małżeństw, pojednanie się z Bogiem,...... By każdy miał okazję pojednania się z Bogiem uradzono urządzić rekolekcje w 6 centralnych wioskach parafii. Zaproszono nawet misjonarza, który pracował tutaj przez 8 lat po wojnie, a był jednym z pierwszych misjonarzy, którzy założyli szkoły angielskie w diecezji. Opuścił on tutejszą parafię 20 lat temu, bo biskup chciał , aby założył inne szkoły w innych parafiach. Przybył tu w styczniu i cieszył się, że po 20 latach mógł znów głosić słowo boże. Udzielił rekolekcji w trzech centralnych wioskach parafii. W maju przybędzie inny ojciec, by w innych centralnych wioskach wygłosić rekolekcje z okazji roku jubileuszowego. Oby Bóg błogosławił swą łaską.
Przed Gwiazdką przybyło dwóch seminarzystów. Odwiedzili parę wiosek starając się na zebraniach z ludźmi poznać ich problemy. Jeden z nich pomagał także w dokształcaniu katechetów.
W połowie grudnia wszyscy radni parafialni, katecheci i kandydaci na katechetów obradowali blisko tydzień nad problemami parafii. Dyskusje nad kultem pogańskim trwały bardzo długo i były "gorące", ale Bóg chyba nie skąpił łask. Dlatego Bóg zapłać Wam za modlitwy w intencji pracy bożej w Nowej Gwinei. Jeden z kolegów /nauczyciel/ z Niemiec posłał różne gry dla dzieci szkolnych. 18 dzieci "wpłaciło"10 centów i przez miesiąc mogli grać, a trzeba było ich często upominać, żeby wpierw pracowali dla rodziców, a tylko wieczorem grali. Wieczorem zaś trzeba było ich odsyłać, bo graliby całą noc.
Na ostatnim zebraniu radnych parafialnych zdecydowano domagać się współpracy rodziców w kształceniu dzieci, w płaceniu nauczycielom, katechetom. Państwo ma samorząd. Kościół też musi dać coraz więcej odpowiedzialności wiernym. Oby ciężar nie był wielki.
Z prośbą o modlitwę i życzeniem łaski bożej pozdrawiam serdecznie.
Saidor, 21.04.1971 (List 45)
Już po Świętach Wielkanocnych, ale Chrystus jest wciąż wśród nas i oby był na zawsze.
Z końcem lutego o. Japesmusiał wrócić do Niemiec z powodu choroby jednego oka /drugie uszkodził odłamek bomby w czasie wojny/. Radni kościelni i katecheci wysłali list do biskupa i przełożonego Zgromadzenia z prośbą o przysłanie innego księdza. Obiecano na czerwiec. Oby przybył, bo pracy dużo.
Radni kościelni poprosili o dopuszczenie przedstawicieli parafii do Rządowej Rady Okręgowej. W skutek tego znów co miesiąc zbierają się przedstawiciele rządu, misji katolickiej i luterańskiej by radzić nad potrzebami okręgu.
Na zebraniu katechetów przed postem uradzono, żeby w każdej wiosce katecheta i radny zebrali całą wioskę w celu pojednania, zakończenia waśni, zwrotu skradzionych rzeczy, bo to cel postu i Roku Świętego.
W ostatnich tygodniach przed Wielkanocą 8 par zawarło sakrament małżeństwa. Żyli oni już razem przez wiele miesięcy, a niektórzy wiele lat.
Z początkiem Wielkiego Tygodnia poszerzono "tymczasowy dom" , żeby móc pomieścić wiernych ze stacji leśnych na Święta Wielkanocne.
W Wielki Czwartek przybyło parę set ludzi do Saidor. Wielki Piątek był dniem skupienia. Jeden radny kościelny i dwóch katechetów dało nauki. Poszczególne wioski miały półgodzinną adorację. W Wielką Sobotę główny katecheta wygłosił jeszcze jedną naukę, a po nauce lud poszedł w las, by szukać ozdób.
W tym czasie radni i katecheci zebrali się na wybieraniu delegata parafii, który ma się udać do siedziby biskupa, tam ma się zaznajomić z ideą pomagania parafiom. Później zostaną wybrani trzej członkowie komitetu biskupiego, którego zadaniem będzie rozdzielać zapomogi, które przychodzą z zagranicy. Po zebraniu zaczęto ozdabiać kościół i stację. Pod wieczór ulewny deszcz przeszkodził uroczystości chrztu na placu kościelnym, ale kościół jest duży i pomieścił wszystkich. 71 dorosłych i dzieci przyjęło sakrament chrztu św. Wieczorna uroczystość ognia, światła i zmartwychwstania zgromadziła wielu ludzi. Po tej uroczystości radni kościelni ze Saidor urządzili taniec, który trwał aż do rana. Rano wielu przyszło na pierwszą, drugą albo trzecią mszę i wszyscy wrócili do wiosek. Oby Zmartwychwstały Chrystus był z nimi.
Z prośbą o modlitwę, pozdrawiam.
Saidor,09.09.1974 (List 46)
Kraj Papua Nowa Gwinea kroczy milowymi krokami do niepodległości. Właściwie miało to nastąpić już 1.12.1974, ale ponieważ konstytucja nie jest jeszcze gotowa, rok 1975 przyniesie niepodległość. W ostatnich miesiącach ostatny biały wojewoda pożegnał województwo- nie wiem jak inaczej nasz okręg państwowy nazwać. Przed dwoma miesiącami biały naczelny urzędnik państwowy naszego powiatu został przeniesiony. Jedno stanowisko po drugim przejmują ludzie kraju. W ostatnim miesiącu Ojciec Święty ogłosił dwóch nowych biskupów Nowo Gwinejczyków. To dążenie do rychłej niepodległości zaczęło się od ostatnich wyborów w 1972 r. Motorem tego dążenia jest pierwszy naczelny minister kraju- Michał Somare. W czerwcu odwiedził także Saidor. Pięknie objaśnił swoją politykę i pozyskał wielu ludzi niezdecydowanych.
Także kościół stara się wciągnąć wiernych do pracy w Kościele. Z braku tubylczego kleru katecheci i radni kościelni przejmują odpowiedzialność. We wioskach i tak oni są tymi, którzy ciągle są z ludem. W naszej parafii wiele wiosek przez 8 miesięcy nie widziało księdza /o.Japes zachorował w lutym, a dopiero z końcem lipca przybył o. Forstner/. Nie każdy katecheta albo radny jest bez trudności, ale na ogół trzeba podziwiać jak Bóg przez nich działa. Katecheci coraz bardziej rozumieją, że mają być duszpasterzami, radni parafialni nie tylko mają dbać o materialną stronę parafii, ale i oni maja rolę "ojców" swego ludu. Na zebraniu w czerwcu główny katecheta powiedział: z powodu braku kapłanów w naszej ogromnej parafii /ponad 30 wiosek/ my katecheci i radni musimy więcej pracować, przygotować ludzi do sakramentów i posłać ich do głównej stacji, do kapłana. Miesięczne zebrania z radnymi i doszkolenie co dwa miesiące z katechetami przynosi owoce, ale to tylko dzięki Waszym modlitwom i ofiarom, dlatego z prośbą o dalsze modlitwy, pozdrawiam Was.
Saidor, 02.12.1974 (List 47)
Nasi ludzie mówią: Gwiazdka blisko bo pada dużo deszczów i rzeki są wezbrane.
Z okazji Świat Bożego Narodzenia życzę Wam zupełnego oddania się Bogu.
Przed tygodniem parafia przeżywała uroczystości Roku Świętego. Parę set wiernych przybyło wpierw do Saidor. 5 par zawarło ślub, 48 katechumenów i dzieci przyjęło chrzest, 87 bierzmowanie, a wielu po raz pierwszy komunię św.. Procesja Roku Świętego wyruszyła z Saidor niosąc oprócz krzyża także statuę Matki Boskiej /jest ona podarunkiem przyjaciół misji, przywieziona z Fatimy/. Przykładem był nasz biskup, prawie 75 letni, który szedł pieszo modląc się i śpiewając. Procesja trwała 7 godzin /z kilkoma postojami/ w gorącym słońcu tropikalnym. Druga procesja wyruszyła z Pangpang na przeciw tej z Saidor. Ciemność zapadła, gdy procesja przybyła do Pangpang do starego, walącego się kościółka.
W niedzielę 24.11 czekaliśmy na gości, którzy przybyli łodzią z Alexishafen. Między nimi były 4 siostry w tym dwie tubylcze i dwie białe. Niektórzy po raz pierwszy widzieli siostry zakonne. Przed jedenastą procesja wyruszyła ze starego kościoła do nowego, który biskup poświęci po raz pierwszy odprawił mszę św. w asyście trzech kapłanów. Była to piękną uroczystość kościelna. Przybyli także przedstawiciele kościoła luterańskiego i główny urzędnik państwowy naszego okręgu. Po mszy wierni przygotowali wielką ucztę /zabito wiele kur i świń/. Wieczorem katecheci i radni parafialni siedzieli parę godzin z biskupem radząc nad różnymi problemami parafii. Przez całą noc trwały tańce.
Uroczystość ta była możliwa dzięki ofiarnej pracy katechetów i radnych parafialnych i o. Forstnera, który przejął prawie całą pracę w stacjach leśnych.
Z prośbą o modlitwę, pozdrawiam.
Saidor, 23.03.1975 (List 48)
Z okazji Wielkanocy życzę Wam, by Chrystus Cierpiący i Zmartwychwstały stał się prawdziwym bratem w codziennym życiu.
Dziękuję za życzenia gwiazdkowe. Uroczystości gwiazdkowe były połączone z uroczystościami zakończenia Roku Świętego. Przybyło paręset ludzi ze wszystkich wiosek parafii. Katecheci pomogli w rozdawaniu komunii, bo o.Forstner był na kursie dla nowych misjonarzy. Grupa chętnych ze Saidor przygotowała przedstawienie gwiazdkowe, które się wszystkim podobało.
W niedzielę po Gwiazdce zakończyliśmy Rok Święty w nowym kościele w Pangpang. I tam przyszła spora liczba wiernych.
W Nowy Rok 3 wioski zorganizowały się w Sanganguva aby poświęcić kapliczkę, zbudowaną głównie przez jednego katechumena, a zarazem radnego parafialnego, który przy tej okazji przyjął sakramenty chrztu św. W tym też dniu w innej wiosce zebrało się wielu ludzi na wezwanie przywódcy pogańskiego , którego wielu ludzi w naszym "województwie" uważa za boga. Na tym zebraniu dwóch radnych kościelnych i brat tego przywódcy wystąpili ostro przeciwko kultowi towarów. Dzięki Bogu, że są tacy, którzy nie boją się wyznać wiary na takim zebraniu.
W trzecim tygodniu stycznia zebrali się wszyscy katecheci i radni /50 osób/ na obrady. Radzono od poniedziałku do soboty. Roztrząsano problemy parafii - pracę i płacę katechetów, kapłanów i radnych /ci pracują bez płacy/, wiarę pogańską i chrześcijańską , sprawy finansowe, projekty budowy kościołów, budowę hali parafialnej, sprawę powołań na katechetów, kapłanów, zakonników i zakonnice.........
Początek lutego był okresem wielkich deszczów. Deszcz i powodzie wymyły drogi, zerwały wiele mostów. W marcu i kwietniu ilość deszczów się zmniejsza.
Z prośbą o modlitwę, pozdrawiam.
Saidor, 28.04.1975 (List 49)
Dziękuję za życzenia wielkanocne. Na Święta Wielkanocne już w Wielki Czwartek przybyło paręset ludzi. Ogromna ulewa zaczęła się po południu, gdy większość ludzi była w drodze na stację. Nie było pomieszczeń dla nich, więc stali stłoczeni i czekali na lepszą pogodę, ale deszcz nie ustawał. Po mszy wieczornej wielu ulokowało się w kościele na odpoczynek. Potrzebujemy wielkiej hali na takie uroczystości, więc gromadzimy materiały na jej budowę.
Wielki Piątek był teoretycznie dniem skupienia. Parę set dzieci na malutkiej przestrzeni stacji nie pozwalała starszym na rzeczywiste skupienie. W Wielką Sobotę dekorowano stację. Cała stacja i kościół to tylko ozdoby.
Po Wielkanocy przybył pierwszy diakon diecezji na " praktykę". W Pangpang przygotował dzieci szkolne do przyjęcia sakramentów. Potem obchodził stacje leśne, w których chrzcił, był świadkiem zawierania małżeństwa, rozdzielał komunię św. .W ostatnim tygodniu pomagał w kursie dla katechetów, brał udział w zebraniu radnych kościelnych. Ma zamiar zostać parę tygodni w parafii dla pracy duszpasterskiej. Daj Boże, żeby został kapłanem i żeby wielu innych nimi zostało.
W połowie kwietnia odbyło się diecezjalne zebranie aby rozpatrzeć materiały "selfstadi". Przez ostatnie dwa lata każda stacja leśna, każda parafia "studiowała" problemy Kościoła /selfstadi/. Na zebraniu diecezjalnym powzięto uchwały, które będą omawiane w maju na zebraniu wszystkich diecezji. Ostateczne uchwały pójdą na zebranie konferencji biskupów. Celem selfstadi było: wdrażanie wiernych do odpowiedzialności za Kościół. Tylko jakieś 30% brała udział, ale 30 to więcej niż zero.
W dniu 19 kwietnia 1975r Papua Nowa Gwinea przyjęła własny system monetarny. Jest to dalszy krok do niepodległości kraju. Oby Nowa Gwinea była krajem dzieci bożych.
Z prośbą o modlitwę , pozdrawiam.
Saidor,11.08.1975 (List 50)
Miesiąc sierpień jest z reguły najsuchszym miesiącem, ale w tym roku pada prawie codziennie. Zdarza się, że nie można przejechać przez wezbraną rzekę. Jest coraz bardziej niebezpiecznie przejechać przez rzekę Nankinę /2 km od Saidor/, bo most wiszący obniża się coraz bardziej. Za tydzień ma być nowy most oddany do użytku. Budowano go przez ostatnie trzy lata, z przerwami trwającymi nieraz 9 miesięcy, bo czekano na niektóre liny, śruby .......... potrzebne do ukończenia prac.
Przez blisko trzy miesiące trzech naszych katechetów brało udział w kursie katechetycznym. Wrócili niedawno, ale za to inni opuścili pracę, zwłaszcza przełożony katechetów. Praca pasterza owiec nie jest łatwa. Nasz arcybiskup zgodnie z życzeniem Soboru Watykańskiego poprosił o zwolnienie z urzędu, bo ma już 75 lat. Rzym przyjął rezygnację, ale prosił go o tymczasowe prowadzenie archidiecezji aż do czasu znalezienia nowego biskupa. Nie wiadomo kto nim będzie. Wielu chciałoby widzieć tubylczego, ale tutejszych kapłanów jest jeszcze mało.
Nasi wierni urządzili wielką uroczystość dla naszego biskupa z okazji bierzmowania, obchodząc zarazem jego jubileusz 50-lecie kapłaństwa i 75 urodziny. Było 5 grup tanecznych /jedna licząca 100 osób/. Większość z nich to Luteranie, którzy przyszli na zaproszenia katolików.
Tańce trwały całą noc, a rano wnieśliśmy do kościoła zwłoki jednego radnego, który prawie co zmarł w szpitalu. Biskup i my, trzej księża odprawiliśmy mszę za niego. Była to piękna okazja wytłumaczenia sensu życia, krótką trwałość ziemskich tańców i uroczystości, a trwałość życia wiecznego.
Od czasu przybycia biskupa na bierzmowanie jest nas trzech księży. Trzecim jest o Ryszard Kalinowski z Nidzicy /między Olsztynem a Warszawą/, który ma być tutaj wprowadzony w życie misjonarskie i ma pomagać. O. Józefowi Forstnerowi, bo ja jadę na trzymiesięczny urlop w październiku do Europy.
Parafia jest bardzo duża i pracy jest wiele, a może będzie jej jeszcze więcej, bo mówi się o budowie fabryki cementu, gdzie setki ludzi będzie zatrudnionych.
O. Józef Forstner jest obecnie zajęty pokazywaniem Nowej Gwinei jego siostrze, która przyjechała z Niemiec na odwiedziny.
Na niedzielę 14. września, przed dniem niepodległości nasz katecheta i pastor przygotowują wiernych z Saidor. Z okazji niepodległości przygotowuje się wiele uroczystości państwowych.
Oby ten nowy, niepodległy kraj był krajem dzieci bożych.
Z prośbą o modlitwę , pozdrawiam.
Saidor, 28.03.1976 (List 51)
Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę Wam obfitych łask Zmartwychwstałego Zbawiciela.
Upływają dwa miesiące od powrotu z urlopu. O. Józef Forstner został przeniesiony do parafii Mirap na stanowisko proboszcza. Brak go tutaj na każdym kroku, bo już się znał na wszystkim i całym sercem pracował w tej parafii. Ludzie go bardzo polubili. Po jego odjeździe staramy się razem z o. Ryszardem Kalinowskim "wypełniać luki".
W dwudziestu stacjach leśnych nie ma katechetów zwłaszcza 4 stacje powinny być natychmiast obsadzone. Dobrze, że to jest Kościół Chrystusa i On na pierwszym miejscu musi się starać o znalezienie katechetów. Oby Wasze modlitwy o powołania przyniosły owoce. W zeszłą środę instalowano nowego arcybiskupa w naszej diecezji. Jest nim sławny "fruwający" /pilot/ biskup z Wewak: Leo Arkfeld /Amerykanin/. Nie chciał tej godności, ale Rzym nalegał. Na razie, a może wiele lat będzie się opiekował swoją starą diecezją Wewak oraz naszą Madang, aż Rzym znajdzie tubylczych biskupów obu diecezji. Nasza diecezja ma tylko jednego tubylczego kapłana, wyświęconego w grudniu zeszłego roku, a diecezja Wewak jednego albo dwóch tubylczych kapłanów też co dopiero wyświęconych. Mamy także nowego Przełożonego Zgromadzenia w naszej regii. Nie wiadomo czy nowi przełożeni będą widzieli potrzebę przeniesień personelu czy nie.
W lutym przebywał tutaj na kilka dni pierwszy tubylczy kapłan naszej diecezji ksiądz Kaspar Didol. Odprawił mszę w niektórych stacjach leśnych, udzielił błogosławieństwa prymicyjnego. Obecnie objeżdża wszystkie parafie diecezji, zwłaszcza szkoły w celu budzenia powołań. Tak, tych powołań jest tak mało, nie tylko na kapłanów, braci i siostry, ale także na katechetów i dobrych radnych kościelnych. Na początku tego roku szkolnego otwarto nową szkołę w naszej parafii, która jest pod opieką Kościoła Katolickiego - a więc dodatkowa praca, troska, staranie- oby Bóg pomógł. Do szkoły uczęszczają dzieci katolickie, luterańskie i pogańskie. Zarząd szkoły też jest podzielony- są przedstawiciele nauczycieli, radnych państwowych , członkowie Kościoła Katolickiego, Luterańskiego, przedstawiciele rodziców i uczniów.
Przed trzema tygodniami delegacja Rady Parafialnej , dwaj katecheci, dwaj kapłani byli w sąsiedniej wiosce z zapytaniem , czy mieszkańcy tej wioski, którzy żyją bez współpracy z Kościołem chcieliby przyjąć "dobrą nowinę Chrystusa". "Nie" - taka była ich odpowiedź. Oby Wasze modlitwy nawróciły wielu i wyprosiły wielu pasterzy trzody Chrystusowej.
Serdecznie Was pozdrawiam.
Saidor,01.07.1976r (List 52)
Na uroczystości wielkanocne w tym roku przybyło mniej ludzi niż w zeszłym roku. Skupienie wielkopiątkowe prowadzili katecheci i niektórzy radni parafialni. Chrzest przyjęła spora grupa dzieci.
Rząd wprowadza ideę "planowania rodziny". Żeby przedstawić sprawę w świetle nauki katolickiej jedna pani, członek rady parafialnej odwiedziła większość wiosek objaśniając "metodę naturalną".
W tygodniu po Zielonych Swiętach przybył O.Pluta z pomocnikiem i w ciągu trzech dni postawił małą kapliczkę w jednej wiosce. Brak materiału budowlanego nie pozwolił mu jej dokończyć.
Niedziela Trójcy św. jest dniem odpustu naszego kościoła parafialnego. Podczas mszy przygrywały gitary, ludzi było dużo, bo po mszy były różne imprezy. Nawet niektórzy Luteranie złożyli pieniądze, aby brać udział w imprezach. Wieczorem po nabożeństwie mieliśmy "agape" - wspólne jedzenie, przygotowane w domach i przyniesione na stację, a po jedzeniu tańce aż do 11 wieczorem. Grupa 11 katechetów i diakon Tobias Malangen, który pracował przez 6 tygodni w naszej parafii, udzielił rekolekcji w 18 wioskach połączonych z dyskusjami nad problemami Kościoła w danej wiosce. Pozostało jeszcze 8 wiosek /Saidor i jedna wioska miały rekolekcje w Wielkim Poście/.
25. 06.1976r. przybyli katecheci i radni parafialni, żeby przygotować zapytania dla nowego arcybiskupa, który przyjechał w sobotę 26.06, sam pilotując. Radni parafialni prosili o podział parafii, o przysłanie kogoś do prowadzenia plantacji, sklepu, o rozwój idei stworzenia Rady Kościoła Katolickiego w Nowej Gwinei, pytali o drogę rozwiązania trudności pracy katechetów, o dawnej idei stworzenia rady diecezjalnej w sprawach projektów i pieniędzy otrzymywanych dla różnych projektów, o przypomnienie instancjom rządowym przydzielenia ziemi na budowę hali parafialnej, o ponowne przybycie biskupa w październiku w celu udzielenia bierzmowania.
Wieczorem biskup wyświetlił filmy rozrywkowe, na które przybyło bardzo dużo ludzi. Biskup poleciał samolotem w niedzielę po obiedzie. Oby mógł spełnić obietnice, zwłaszcza jeśli chodzi o przysłanie kogoś do pracy.
Pracowników w winnicy jest mało, prośmy zatem Pana żniwa, aby wysłał ich, zwłaszcza wielu tubylczych.
Z prośbą o modlitwę, pozdrawiam.
Saidor, 26.10.1976 (List 53)
W ostatnich miesiącach Kościoły chrześcijańskie starają się wpłynąć na zarządy szkolne, aby domagały się nauczania religii pól godziny dziennie w szkołach "misyjnych", wbrew tendencjom jednej godziny na tydzień.
W niektórych częściach "województwa" Madang zauważono jakby nasilenie kultu towarów z okazji rocznicy śmierci /26.09.1975/ dawnego przywódcy tego kultu. Ale jego rodzina i ludzie jego wioski mają tych zwolenników dosyć i domagają się zaprowadzenia ich do sądu.
Ostatny kurs dokształcający dla katechetów prowadziła jedna z pomocnic świeckich. 4 dni starała się objaśnić jak powinno się pomóc osobie, która jest w rozterce.
Pierwszą rocznicę niepodległości obchodzono uroczyście: mowy, imprezy, sport, tańce, wspólne modlitwy......
Na ostatnim zebraniu Rady Parafialnej poruszano problem pornografii, która wdziera się już do wiosek.
Już trzeci rok statua Matki Bożej odwiedza rodziny w Saidor, w tym miesiącu różańcowym. Nieraz nawet dużo ludzi jest obecnych na tej dziennej procesji zaniesienia statuy do innej rodziny podczas odmawiania różańca.
W tym roku już trzech katechetów przerwało pracę i zanosi się na to, że 5 kolejnych chce zrezygnować. Także niektórzy radni kościelni już nie współpracują. Praca kapłańska, zakonna, katechetyczna, praca radnego nie jest łatwa, a może nawet nieznośna bez specjalnej łaski. "Proście tedy Pana żniwa......"
Serdecznie pozdrawiam.
Saidor,o8.03.1977r. (List 54)
Na Boże Narodzenie przybyło parę set ludzi na stację główną. I znów ten sam problem znalezienia noclegu jak wtedy w Betlejem. Trzeba ich podziwiać za to, że zadowolą się jak Józef i Maryja z byle jakiego kącika. Grupa katolików z Saidor przedstawili historię Bożego Narodzenia w kościele. Zorganizował to O.Kalinowski, który już półtora roku pracuje na stacji. Przedstawienie było bardzo piękne. Z okazji Bożego Narodzenia rozdzielono także używaną odzież przysłaną przez Stowarzyszenie św.Vincentego z Australii dla ubogich. Część odzieży sprzedano, a pieniądze rozdano ubogim.
14.12.1976 wyświęcony został drugi tubylczy kapłan w naszej diecezji w rodzinnej parafii Bundi. Następne święcenia nie wiadomo kiedy będą , bo jest tylko paru seminarzystów i to na niższych kursach. Oby wytrwali i oby Bóg powołał więcej i to nie tylko kapłanów, ale i do życia zakonnego i na katechetów, dobrych radnych kościelnych. W jednej wiosce zmarł radny w grudniu, katecheta już rok nie pracuje, tak że wioska jest bez "pasterzy", bez człowieka, któryby ich zorganizował do modlitwy.
Na początku stycznia był ślub przybranego syna dawnego przywódcy kultu towarów. Ślub ten odbył się według liturgii kościelnej i według zwyczaju dawnego: obydwoje przyszli do kościoła w strojach tubylczych. Trzeba było czekać aż do drugiej po południu zanim ukończono malowanie i dekorowanie.
14. stycznia przybył brat Werner i zaczął budowę hali parafialnej. W międzyczasie na naszej plantacji spalił się dom do suszenia orzechów kokosowych, a więc i tam buduje. Inna wioska też już na niego czeka z budową kaplicy.
Rok 1977 jest w naszej diecezji na życzenie biskupa Rokiem Pojednania. W planie jest, żeby katecheci głosili rekolekcje we wszystkich wioskach. Oby Bóg wspomagał łaską.
Z okazji Wielkanocy życzę radości, którą tylko Chrystus dać może.
Saidor, 18.06.1977 (List 55)
W ostatnim liście wspominałem o Ks.Tobiaszu Malangen, drugim tubylczym kapłanie w nasze diecezji. Otóż od połowy marca pracuje on w naszej parafii. Oby on i parafianie odnieśli wielkie pożytki ze wspólnej pracy.
Rekolekcje prowadzone przez katechetów w naszej wiosce, a zakończone spowiedzią, mszą, komunią ukończono w Wielkim Tygodniu. Jedynie deszcze i wezbrane rzeki trochę przeszkodziły.
W maju O.Janissen głosił rekolekcje dla katechetów i radnych parafialnych na temat powołania i wierności powołaniu. Dwóch katechetów nie brało udziału. Jeden z nich opuścił nie dawno pracę, a drugi "odpoczywa" od pracy starając się wpierw pokazać, że jest godny tego powołania. W ostatnim tygodniu innemu katechecie zarzucono różne niedomagania i nie wiadomo jak się sprawa zakończy.
O.Kalinowski spędził parę tygodni w szpitalu i na rekonwalescencji po operacji wyrostka robaczkowego.
W sobotę przed Zielonymi Świętami zebrała się część parafii w Pangpang /gdzie jest większy kościół wybudowany w 1974/ na procesję maryjną i zielonoświątkową. Ks.Tobiasz powrócił wzruszony i opowiadał o pięknych uroczystościach.
Dziś była procesja Bożego Ciała w Saidor. Jest tu mało katolików, około 80- prawie tylko urzędnicy państwowi. Niektórzy z nich przebywają w wioskach ze względu na wybory do parlamentu, które zaczęły się wczoraj i będą trwać 3 tygodnie. Procesja była skromna, ale chyba Bogu miła.
Nowy budynek jest z dnia na dzień podobniejszy do hali parafialnej. Jest już dach i parę pomieszczeń ukończonych. Chyba na Gwiazdkę wszyscy wierni będą mogli się w niej pomieścić.
Z prośbą o modlitwę , serdecznie pozdrawiam.
Saidor, 16.10.1977 (List 56)
Arcybuskup Arkfeld ogłosił obecny rok rokiem pojednania. W całej diecezji głoszone są rekolekcje na ten temat. W zeszłym tygodniu ksiądz Tobias głosił rekolekcje w mieście Madang dla ludzi z jego okręgu Bundi mieszkających w Madang. U nas dwie wioski pojednały się po wielu latach dysput o ziemię. W innej wiosce, gdzie katecheta stał się powodem nieporozumień i zgorszenia też doszło do pojednania, ale katecheta jeszcze nie wrócił do pracy.
W skutek wyborów do parlamentu mamy teraz nowego posła. Ufamy, że będzie dbał o lud. Rząd się nie zmienił. 16. września obchodzono drugą rocznicę niepodległości. Cieszono się w całym kraju i proszono Boga p opiekę.
Nasz arcybiskup jest na urlopie w Ameryce, ale stary biskup Noser /77 lat/ przybył do Saidor. 01 października poświęcił dwie kapliczki w stacjach leśnych. W święto św. Tereski poświęcił kapliczkę w Mur pod wezwaniem tej świętej, a następnego dnia w Mulumiang pod wezwaniem św. Marcina de Porres. Żeby się dostać do Mulumiang jechaliśmy samochodem w góry, a potem musieliśmy jeszcze iść pieszo 45 minut po ścieżkach górskich do tej nowej kapliczki, wybudowanej przez o Plutę z Bytomia z pomocą tubylców. Biskup poświęcił kapliczkę, bierzmował, 3 razy przemawiał, sam rozdzielał komunię i po komunii gdy usiadł zemdlał i musieliśmy go znieść do zakrystii, gdzie wnet doszedł do siebie. Po posiłku nie chciał żeby go nieść do samochodu, ale szedł sam i to szybciej od wielu młodych. Biskup Noser jest wielkim czcicielem różańca i procesji różańcowych. Dlatego następnego dnia 3.10 brał udział w
pięknej procesji maryjnej w Pangpang dokąd przyszli ludzie z 15 wiosek. Udzielił także bierzmowania.
Tu w Saidor znowu obchodzimy w procesji domy katolików niosąc statuę Matki Boskiej Fatimskiej, co wieczór do innego domu odmawiając różaniec. Domy są ozdobione, wnet chyba zabraknie kwiatów w mieście.
Tydzień przed poświęceniem dwu kaplic przez biskupa było poświęcenie innej kaplicy w Watang, ale wybudowanej tylko z materiału leśnego. Taką kaplica podobnie jak domy trzeba co parę lat zmieniać, bo trawa i drzewo długo nie wytrzymują. Stałe budynki budujemy z drzewa tzw. Żelaznego i pokrywamy go blachą. O blachę trzeba dbać bo rdzewieje, ale drzewo żelazne o ile nie jest wilgotne przeżywa człowieka, który wybudował dom. Z okazji poświęcenia kapliczki w Watang zabito 6 świń, a grupy tańczyły całą noc. Byli to przeważnie Luteranie i poganie z innych wiosek.
Na kursie dla katechetów we wrześniu starano się objaśnić i pomóc katechetom w używaniu nowych książek do nabożeństw niedzielnych w stacjach, gdzie nie ma księdza w niedzielę. Prawie wszyscy katecheci powinni co niedzielę „odprawić” takie nabożeństwo, bo ksiądz prawie że nigdy nie jest w niedzielę w stacji leśnej.
Pokoje klubowe w wielkiej hali parafialnej są prawie gotowe i kobiety rodzin katolickich z Saidor zbierają się trzy razy w tygodniu aby uczyć się szycia, gotowania, cerowania i innych robót. Dzięki Bogu, bo dawniej grywały całymi dniami w karty nie mając żadnych zajęć. Oby hala stała się ośrodkiem chrześcijańskiego wpływu na cały okręg, bo na nic dom z cementu, drzewa, blachy, jeśli domy ludzkie przez to nie staną się świątyniami bożymi.
Z prośbą o modlitwę , serdecznie pozdrawiam.
Saidor.05.02.1978r (List 57)
Dziękuję serdecznie za życzenia.
Na Święta Bożego Narodzenia przyszło jakieś 400 ludzi na główną stację. Dzięki Bogu wszyscy mogli się pomieścić w nowej hali i korzystać z dwóch budynków – kuchni i toalety. Hala nie jest jeszcze zupełnie gotowa, ale ufamy, że 21 maja będzie ją mógł biskup poświęcić. Już teraz jest często używana. Na przykład w drugiej połowie stycznia 60 radnych kościelnych i katechetów podczas wielkiego zebrania parafialnego miało dość miejsca do spania i obradowania.
Na Gwiazdkę katolicy z Saidor odegrali znów przedstawienie bożonarodzeniowe. Nastrój gwiazdkowy był jednak trochę dziwny, bo urzędnik państwowy zabronił prowadzenia małego sklepiku z jedzeniem w nowej hali, co wzburzyło głodnych ludzi i w marszu protestacyjnym do urzędnika domagali się otworzenia sklepiku, na co się urzędnik zgodził, ale tylko na dni gwiazdkowe.
W dniu Bożego Narodzenia paru katechumenów otrzymało chrzest. Wielki deszcz i wezbrane rzeki wstrzymały niektórych wiernych z powróceniem do domu.
Przed Gwiazdką przybył katecheta ze szkoły katechetycznej na praktykę do jednej jeszcze pogańskiej wioski i to właśnie w czasie wielkiego kultu pogańskiego. Przez wiele lat ludzie tej wioski prosili o katechetę. Na razie kult pogański i nauka katechumenatu idą w parze. Oby łaska nawrócenia pomogła tym ludziom.
Na początku stycznia zmarł na zapalenie płuc mężczyzna, który przez kilka lat opiekował się plantacją misyjną. Potrzebny jest ktoś nowy do prowadzenia plantacji, sklepu i staranie się o różne potrzeby materialne. Ten problem oraz inne, zwłaszcza okazja poświęcenia nowej kapliczki w plantacji skłonił arcybiskupa z jego wikariuszem generalnym, że przybyli do Saidor. Razem z Radą Parafialną powzięto niektóre uchwały i uradzono dzień poświęcenia hali.
6 stycznia w Alexishafen złożyła śluby zakonne S.Paula, córka jednego katechety z naszej parafii, a na początku lutego Kaspar Alkura wstąpił do nowicjatu kapucynów. Oby wytrwali i oby inni poszli dokąd ich woła Bóg.
Z prośbą o modlitwę, serdecznie pozdrawiam.
Saidor, 27.08.1978 (List 58)
W maju miały miejsce zdarzenia zgoła historyczne. Wpierw walne zebranie z przywódcami całego okręgu. Temat: jak odbędzie się poświęcenie naszej hali- czy damy Bogu piękno kultury: stroje, tańce i sztukę. Mimo opozycji nawet ze strony niektórych wpływowych katolików zgodzono się na danie Bogu tego, co tutejsi ludzie dotychczas mieli dla pogańskich i świeckich celów.
Uroczystości poświęcenia zaczęły się 20 maja. Przyjechał pronuncjusz Montezomolo, arcybiskup Arkfeld, emerytowany arcybiskup Noser. Przybył także przełożony prowincjonalny Werbistów, niektórzy bracia, siostry, piloci.
W wielkiej procesji przyprowadzono gości z lotniska na stację i to z tańcami, które dotychczas tylko nocami robiono. Odbył się koncert różnych grup, wieczorem film religijny. W niedzielę rano poświęcenie hali, msza w hali, oddanie w ofierze darów /dawniej miało to miejsce tylko wspólnie ze świeckimi czy pogańskimi uroczystościami/, procesja z Przenajświętszym Sakramentem do kościoła parafialnego, wspólne jedzenie, przemowy, odlot gości, sport, film.
A więc hala jest gotowa, poświęcona, służy ludowi: codziennie sport, czasem kursy, filmy, kobiety uczą się szyć, gotować, ludzie mają gdzie nocować. Przed poświęceniem hali brat Werner z robotnikami wymalowali kościół, całe prawie miasto czyściło stację . W dniu poświęcenia hali O.Kalinowski odleciał do Kwanga, gdzie został proboszczem. Na razie nie ma nikogo kto by przejął jego obowiązki.
W lipcu mieliśmy kurs dla kandydatów na katechetów i dla katechetów. Zaznajomili się oni z nową książką do prowadzenia rekolekcji na temat Eucharystii, bo od 28 maja zaczęliśmy Rok Eucharystii w naszej diecezji. Pięć wiosek miało już rekolekcje na ten temat z procesją , wystawieniem i błogosławieństwem.
Dziewięciu radnych kościelnych było na specjalnym kursie dla nich w Megiar. Aby tam dotrzeć trzeba płynąć statkiem 8 godzin, a potem jeszcze 2 godz. samochodem.
W lipcu zamieszkali w naszej hali na okres 12 dni Koreańczycy, którzy przyjechali w celu zaznajomienia się i pobrania próbek, bo mają tu wybudować wielką cementownię. Jeśli to dojdzie do skutku to Saidor stanie się większym miastem. Oby chrześcijańskim.
Z prośbą o modlitwę, serdecznie pozdrawiam.
Saidor, 19.11.1978 (List 59)
Życzę Wam przeżywania tajemnic Bożego Narodzenia w duchu Matki Najświętszej i św. Józefa oraz wzrastania w łasce bożej w Nowym Roku.
W sierpniu katolicy w całym kraju zbierali pieniądze, by pomóc w tłumaczeniu Starego Testamentu na język Pidgen English. Stowarzyszenie Biblijne pracuje nad tym tłumaczeniem, my katolicy tłumaczymy tylko niektóre książki.
W październiku były tu 2 siostry i dawny Ojciec Prowincjał udzielając rekolekcji w duchu Mondo Meliore jest to ruch rozpoczęty przez o. Lombardi we Włoszech i wspierany przez papieża Piusa XII dla nauczycieli, a potem dla katechetów, radnych kościelnych i przewodników modlitw. Ruch ten ma na celu zorganizować grupę ludzi w wioskach czy w innej wspólnocie, która by wspólnie pracowała nad urabianiem wspólnoty chrześcijańskiej.
Od 27 do 30 października obchodzono uroczystości samorządu naszego województwa /prowincji/ Madang. Dawniej cała władza byłą centralna tzn. wszystko zależało od Port Morseby – stolicy kraju. Teraz poszczególne województwa powinny w wielu rzeczach być niezależne od stolicy.
Z początkiem listopada żegnaliśmy brata Wernera, dziękując mu za wybudowanie wielkiej hali, 4 kaplic, budynku szkolnego, suszarni do kopry i kakao, domu mieszkalnego, garażu i wielu innych budynków w ciągu niecałych dwóch lat. Brat pojechał na urlop, a potem będzie budować w Goroce /w górach/. Ostatny budynek, który tu postawił to kaplica w wiosce dawnego przywódcy kultu towarów. Oby jego praca i praca wielu innych pomogła wielu ludziom znaleźć Boga i szczęście wieczne.
Z prośbą o modlitwę, serdecznie pozdrawiam.
Saidor 25.02.1979 (List 60)
Dziękuję za życzenia gwiazdkowe. Styczeń, luty to odwiedzanie stacji leśnych.
Zmiana? Rozwój? Materializm?
Dawniej były wioski, wspólne życie. Teraz powrót do własnych lasów, gór, ziemi, by zakładać plantacje....... Posyła się dzieci do szkół daleko oddalonych nawet 7 godzin od wioski, a więc trzeba donosić jedzenie albo robić ogrody blisko szkoły albo zostawić dzieci u znajomych. Życie rodzinne, życie wioski zanika. Najbardziej jednak pociąga pieniądz i co się z tym wiąże dobre jedzenie, radio, ubranie, a najbardziej picie, picie...... To wszystko pociąga naturalnie i katechetów. I oni chcą być blisko własnej ziemi, zakładać sklepy, plantacje.......
Życie chrześcijańskie traci na znaczeniu. W jednej stacji leśnej 14 par nie poślubionych /jedna para ma już 4 dzieci/. Ponad 20 dzieci dorosłych, nawet już żyjących w związkach, jeszcze nie zna spowiedzi, komunii. Wiele małych dzieci nie ochrzczonych. Brak modlitw w niedzielę, kościoły się walą, a wiernym trudno postawić nowy. Misjonarze zawaleni różnymi sprawami i podobnie katecheci gonią za zdobyciem rzeczy materialnych. Chrystus by znów powiedział: nie ma robotników.
Szatana można pokonać pokutą i modlitwą, o którą serdecznie proszę, abym szczególnie ja nie był przyczyną zmiany, rozwoju materializmu bez Boga. Proszę szczególnie o nowennę albo tridium przed 18 marca – czeka walne zebranie w wyżej wspomnianej wiosce.
Saidor, 11.03.1979 (List 61)
Dzięki hali parafialnej setki wiernych czekało spokojnie przeszło godzinę na wielkie uroczystości Bożego Narodzenia, bo lało jak z cebra. Niestety podczas mszy o godzinie 9 pijak zaczął awanturę na stacji misyjnej, o mało co udusił chłopaka i gdyby nie interwencja byłby surowo ukarany może nawet śmiercią przez chłopaków. Idea przebaczenia chrześcijańskiego nie jest tak łatwa do przeprowadzenia. Codziennie słychać o bitwach między szczepami, bo zemsta bierze górę nad przebaczeniem. Ale mają miejsce i cuda przebaczenia. W jednej wiosce wielka kłótnia z powodu broni i zabitego strusia zakończyła się pojednaniem, bo katecheta w pokorze i cierpliwości prosił o pojednanie. Na innym zebraniu z udziałem 10 wiosek , chrześcijanin obwiniony o wiele rzeczy i to zdaje się niesłusznie, przebaczył i przez to dał przykład wszystkim innym, którzy się pojednali i odeszli do domów w pokoju. Inne zebranie trwało 11 godzin: były ostre wymiany poglądów, obwinianie, nieporozumienia, ale ponieważ było to zebranie chrześcijańskie w imieniu i z udziałem „Głowy Kościoła”- Chrystusa, i tam doszło do spokoju i częściowego, może nawet nawrócenia.
Naturalnie taka praca nad utworzeniem wspólnoty chrześcijańskiej zależy od tego czy ogród albo winnica pańska ma robotników i to dobrych. Gonitwa za dobrobytem materialnym i inne przyczyny powodują, że szeregi robotników się zmniejszają i to w ilości i w jakości. Wiele wiosek chrześcijańskich i pogańskich nie ma pasterzy albo ma tylko niby pasterzy. Dzięki Boku są także i prawdziwi pasterze, którzy znają owce swoje.
Z prośbą o pomoc modlitewną, aby było dosyć pasterzy i to dobrych pozdrawiam serdecznie i życzę szczególnie opieki od Pasterza wszystkich pasterzy- Chrystusa Zmartwychwstałego.
Saidor,04.07.1979 (List 62)
Po pięciu latach czekania na pomocnika, by się zajął plantacją, sklepami, transportem i halą parafialną, nareszcie przed Wielkanocą przybył pomocnik misyjny z Holandii. Jest wielką pomocą, a będzie z pewnością jeszcze większą gdy nauczy się języka Pindgen English.
Większość uroczystości wielkanocnych odbyła się w hali, bo kościół nie pomieściłby setek ludzi ze stacji leśnych. Przed dwoma tygodniami hala była znów zapełniona z okazji święta prowincjonalnego – wiele dzieci z różnych szkół, wielu młodych i dorosłych miało miejsce do spania, sportu i tańca.
W maju głosił tu rekolekcje dla katechetów O.Paweł ze Zgromadzenia Kapucynów. Jest on profesorem w małym seminarium, ale przedtem przez wiele lat był misjonarzem na południu gór nowo gwinejskich. Gdy zaczynał po wojnie pracę wraz ze swoimi współbraćmi był to teren zupełnie pogański, a teraz w przeszło 200 kościołach przechowuje się Przenajświętsze. Niestety u nas nad morzem tego nie ma.
W ostatnich tygodniach 9 dalszych wiosek miało rekolekcje eucharystyczne z procesją Bożego Ciała. W niektórych wioskach kościół, ołtarze i drogi były pełne ozdób. Procesja Bożego Ciała odbywa się po raz pierwszy w wioskach.
Kościół parafialny w Saidor pod wezwaniem Trójcy św. otrzymał trzy nowe obrazy w przeddzień święta Trójcy św.: Stworzenie, Odkupienie, Zesłanie Ducha św. – namalowane przez młodego chłopaka z okolicy.
Arcybiskup Arkfeld jest zaniepokojony, bo nie ma kapłanów dla niektórych parafii. Z prośbą o modlitwy o powołania kapłańskie, zakonne, powołania na katechetów i innych robotników do winnicy pańskiej serdecznie pozdrawiam.
Saidor.10.02.1980r (List 63)
Dziękuję za życzenia gwiazdkowe, zwłaszcza za modlitwy. Z okazji Wielkanocy życzę ‘życia’ nowego, lepszego...... z Chrystusem .
Ostatnim , wielkim wkładem Ks.Malangena było przygotowanie jasełek. Po Gwiazdce opuścił parafię udając się na roczny kurs do Australii. W zeszłym tygodniu wyjechał pomocnik Jan Hollenberg, ożenił się i zamierza osiąść w Australii. Na razie nie ma zastępców. Parafia ma przeszło 60 wiosek /na 38 miejscach msza św./ Arcybiskup był tu na posiedzeniu rady parafialnej. Obiecał przysłać nowego pomocnika świeckiego, kapłanów na razie nie ma. Najwyższy Kapłan Jezus Chrystus chyba wspomoże w pracy.
Na szczęście główny katecheta obiecał i rzeczywiście zaczął obchodzić stacje leśne po przeszło dwu latach oziębłości. Robotników mało
W okresie Gwiazdki na apel pomocy dla uchodźców zebrano około 400 Kina’ tutejsze pieniądze, w przeliczeniu na dolary =500. /Jedna staruszka miała 20 toea /30 centów/ ze sprzedaży owoców, dała wszystkie dla ubogich. Jeden nauczyciel z żoną dali 100 Kina, by postawić mały domek dla trędowatej kobiety /żona piekła i sprzedawała chleb przez wiele miesięcy/. Domek został postawiony w Nowy Rok. Inny nauczyciel dał 100 Kina aby wydrukować Ewangelię św. Marka. Oby takich było więcej.
Z prośbą o modlitwę, serdecznie pozdrawiam.
Saidor,15.06.1980r (List 64)
Dziękuję za życzenia wielkanocne. Liczba biorących udział w uroczystościach była dość duża. Nie było innego kapłana, a więc prośba do Wiecznego Kapłana o pomoc.... i wszyscy się wyspowiadali, i wszyscy przygotowani zostali ochrzczeni, i wszyscy słuchali bo nawet głośnik działał.
W tym roku już cztery wioski miały rekolekcje o ‘wspólnocie chrześcijańskiej’, bo trzech katechetów po specjalnym kursie ich udziela. W pierwszej wiosce niespodziewanie zabito dziką świnię, która się jeszcze bardziej przyczyniła do atmosfery wspólnoty przy wspólnym posiłku.
Wieczorem przed Zielonymi Świątkami w kościele leżało wiele pączków kwiata ‘hibiskus’. Dziwnie to wyglądało jako ozdoba. Ale co za widok, co za rozkosz gdy w niedzielę rano te pączki się otworzyły i cudowną czerwienią ‘patrzyły’ na wszystkich obecnych mówiąc; ‘otwórz się i Ty na Ducha św.’.
W tydzień później w dzień patronalny Trójcy św. podczas mszy rozbrzmiewały gitary, małe bambusy, skrzynia herbaty...... łupiny owoców, twarde łuski orzechów kokosowych......... Po mszy dzieci chodziły z zawiązanymi oczyma, rzucały w puszki, rzucały pierścieniami........... by zdobyć ołówek czy cukierek, dorośli grali w siatkówkę.
W dniu Bożego Ciała 5 dziewczynek szkolnych zostało ochrzczonych /dwie z wiosek pogańskich dopiero w przeddzień otrzymało zezwolenie rodziny/ i razem z 10 innymi przyjęły pierwszą komunię św.. Po raz pierwszy wiele z nich przyszło w bieli. W kościele była piękna atmosfera eucharystyczna. Po mszy wspólne jedzenie, tzn. każda rodzina przyniosła przygotowane jedzenie i dzieliła się z innymi.
Niestety w 38 miejscach jeden kapłan nie może często przeżywać z wiernymi Eucharystii. Niektóre wioski 7 miesięcy nie widziały kapłana.
Z prośbą o modlitwę o więcej kapłanów, bardzo serdecznie pozdrawiam.
Saidor-30.11.1980r. (List 65)
Z okazji Gwiazdki i Nowego Roku życzę Wam „Gwiazdki”- Światła, którym jest Chrystus. Niech On prowadzi.
Ze względu na to, że ludzie osiedlają się w nowych miejscach, by znaleźć pracę albo zakładać plantację i ogrody będzie trzeba odprawiać msze w dwu nowych wioskach, to znaczy miejsc do odprawiania mszy będzie teraz 40. Dla jednego kapłana to nie mało, tym bardziej, że katechetów zamiast przybywać, to ich ubywa, jeden jest w więzieniu, dwóch opuściło placówki. Diecezja traci kapłanów przez śmierć, przeniesienia, starość, choroby.
Mówi się o święceniu diakonów i przejęciu parafii przez nich jak to jest w sąsiedniej diecezji, ale na razie widzi się w tym wiele trudności. Nasz biskup prosił w różnych krajach o modlitwę o powołania. Bóg potrafi z Szawłów uczynić Pawłów.
W ostatnich miesiącach w jednej części parafii mówiło się dużo o daniu „kultury piszczałek” Bogu w publicznym akcie, w którym także kobiety i dzieci miałyby brać udział. Jest to po ludzku mówiąc pytanie o karę śmierci, bo taka kara spotykała dawniej tego, kto to „prawo tajemniczości” zmienił. W głosowaniu nawet chrześcijanie zjednoczyli się z poganami, to znaczy zakaz zostaje, a razem z nim strach, kłamstwo, tajemniczość. Bogu jednak trzeba dziękować, że paru chrześcijan domagało się zmiany.
W innej części parafii chrześcijanie prosili o oddanie miejsc kultu pogańskiego Bogu. W czasie „oddania” wódz pogański nie bardzo współpracował i po paru dniach oddał z powrotem miejsce kultowi pogańskiemu.
Z prośbą o modlitwę, pozdrawiam......
—————